niedziela, 22 września 2013

Zamknij oczy, zobaczysz więcej.

   Chcę dziś napisać o metodzie, którą widać "z zamkniętymi oczami".
Metodą rozluźnienia powięziowo-mięśniowego pracuję od kilku lat, ale wciąż mnie zadziwia i podobno tak ma być. Niektóre osoby poddawane tej metodzie pytają czy to nadal jest masaż? Wszystko, co jest dotykiem leczniczym, jest masażem. Rozluźnienie powięziowo-mięśniowe jest delikatną stymulacją. Mogą ogarniać wątpliwości czy coś, co jest arcydelikatne może działać i dawać satysfakcję masowanemu i masażyście.
 Co to jest ta powięź i po co na nią działać? By się długo nie rozwodzić, powiem, że dzięki powięziom mamy tak piękny kształt jaki mamy. Pod tkanką podskórną mamy powięź powierzchowną a do niej "przyczepiają" się powięzi głębokie. Do tych głębokich powięzi przyczepiają się wszystkie narządy ciała. W ten sposób powięzie tworzą wielką sieć , na którą możemy delikatnie działać. Technika ta służy do regulowania napięć ciała by były w pełni fizjologiczne. Należy ona do tzw. miękkich terapii manualnych. To, co mnie w niej zachwyca, to jej działanie przeciwbólowe. Przez delikatną stymulację powięzi "odkleić" można napiętą i bolesną część ciała, czy mięsień. Dlaczego tak się dzieje. Powięź powierzchowna to taki rodzaj tkanki łącznej, z którą masażysta może "pogadać". Poprzez delikatną stymulację i przytrzymanie chwytu uzyskujemy rozluźnienie napięcia i to jest niesamowite. Cały pomysł na ten dotyk polega na tym, by tak "przesunąć" powięź, by gdzieś uzyskać napięcie a gdzie indziej rozluźnienie. Często spotykam się z pytaniem "Jak się to robi, że się nie masuje mocno, nie dogniata się człowieka do stołu a dobrze się człowiekowi robi?" Często żartobliwie jestem posądzany o czary, z nimi nie mam nic wspólnego. Te chwyty powięziowe mają oczywiście swoje nazwy. Są więc trakcje, kompresje, skręcenia i dekompresje. Nazwałbym tą technikę "grą na napięciach". Nasi wykładowcy w szkole powtarzali nam by zamknąć oczy, a zobaczy się więcej. Jako masażysta niewidomy często mam zamknięte oczy i tę metodę sobie bardzo cenię w swoim warsztacie pracy. Mówiono nam na wykładach, że masażysta to mechanik i tak to czuję.

niedziela, 8 września 2013

Lepiej zapobiegać, niż leczyć.

A może by tak. Na jednym z wykładów w szkole refleksoterapii nasz wykładowca mówił wiele o zdrowiu i o tym, jak należy na nie spojrzeć. Refleksologia jako nauka pochodzi ze starożytnego Egiptu i Chin. Jest to metoda patrząca na człowieka jako na całość. SLekarz w dawnych Chinach leczył zapewne niestety tylko zamożniejszych pacjentów. Miał nad nimi pieczę w zdrowiu i chorobie. Gdy podopieczni byli zdrowi - czyli w równowadze wszystkich organów wewnętrznych, lekarz pobierał duże wynagrodzenie. Gdy któryś z podopiecznych chorował, lekarz nadal leczył, lecz już bezpłatnie. Do momentu, gdy podopieczny wracał do zdrowia. Nie dziwi więc powiedzenie chińskie, "lepiej zapobiegać niż leczyć".

środa, 4 września 2013

Jak jesz, tak "pojedziesz".

Często gdy wykonuję komuś zabieg refleksoterapii pojawia się pytanie z zakresu dietetyki niejako. Refleksoterapia to zabieg profilaktyczny i leczniczy działający stymulacyjnie na bardzo ważne narządy naszego organizmu. Reguluje trzy ważne funkcje,tj. wchłanianie substancji odżywczych, przetważanie i wydalanie. Tutaj duża rola zabiegu w oczyszczaniu naszych organizmów. Pytanie, które się pojawia to'"co najlepiej jeść?" Nie chcę bardzo wchodzić w obszar djetetyki, ale powiem jedno. Porównuję wtedy organizm człowieka do samochodu. To dziwne porównanie. Każdy, kto ma samochód wie, że aby dobrze funkcjonował musimy o niego dbać. Zmieniamy oleje, opony, kupujemy dobre paliwo. Dbamy o niego by nam długo służył. Organizm człowieka porównałbym do takiego samochodu. To, co tam "wlejemy", na tym "pojedziemy". Dbać trzeba o nasz organizmowy "samochód" tak, by nam się w nim dobrze "jeździło". Jest wiele djetetycznych programów i pewnie każdy z nich coś w sobie ma. Odpowiadam na te pytania tak.. jedzmy rozsądnie. Często zapychamy się byle jakim "paliwem" narzekając później na ból czy otyłość. Rozsądek i dobre jakościowo pożywienie, to "paliwo" do naszych organizmowych "samochodów".