czwartek, 3 kwietnia 2014

Po co tyle nauki?

   Podczas masażu zapytano mnie czy i jak zostać masażystą i czy trzeba się koniecznie męczyć w jakiejś szkole dwa lata. To, co napiszę może przyspożyć mi nie koniecznie samych przyjaciół. Masuję już prawie 24 lata i dopiero teraz wiem, czego i jakich technik chciałbym się nauczyć. Ktoś może mi powiedzieć, "coś ty chłopie robił do tej pory"? Uczyłem się, a jakże. Myślę, że masaż jako dziedzina, to taki jakby ocean a jak wiemy oceanu wypić się nie da. Popływać po oceanie można. Osobiście nie chciałbym uczestniczyć w kursie, który trwa powiedzmy trzy miesiące bo podczas tego czasu nie dostałbym fajnego "pakietu startowego" masarskich technik. Głośno w mediach ostatnio o masażystach niedoświadczonych robiących krzywdę osobom masowanym. Trochę cieszy mnie to, że nie było wśród nich osób niewidomych po dobrych szkołach. Wiele winy jednak usiłuje się zrzucić na nas. To nie jest tak, że niewidomy masażysta ma monopol na dobrą pracę. Wielu z nas, którzy lubią się uczyć są dobrymi terapeutami i dzięki Bogu nieskrzywdzili nikogo. Mamy dobre szkoły uczące nas świadomości tego, co się robi i kiedy daną technikę zastosować. Taka długoletnia szkoła uczy tego, w jakim kierunku w wiedzy masażu iść dalej. Zadziwia i przeraża mnie to, że na jednym z kursów na pierwszych zajęciach uczy się niby ustawień kręgosłupa szyjnego, niewiele ucząc przyszłego adepta kursu o tym, co masuje. "Skończę sobie szybki kurs masażu i będę miał szybko i duże pieniądze". Takie zdanie też wielokrotnie słyszałem i dementowałem to na ile mogłem. Jeden z moich ulubionych zespołów Perfect śpiewał mi kiedyś.. "ucz się Janek ucz" podobno wiedza to do szczęścia klucz. Niby stare i wytarte hasło ale jak prawdziwe. Czytającym ten tekst, życzę dobrych i światłych masażystów. Masaż służy pomocy a gdy się pomoże to i zarobek będzie. Zarobić uczciwie, to nie grzech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz